- autor: lechiastarsi, 2014-10-05 10:20
-
W dniu dzisiejszym udaliśmy się na wyjazdowy mecz do Lubaczowa by powalczyć z tamtejszym MKS-em Pogonią Sokołem – najbardziej oddalonym od nas ligowym przeciwnikiem. Z tego odległego wyjazdu przywieźliśmy cenne 3 pkt., ale znów zagraliśmy bardzo chimerycznie i nierówno.
Po raz kolejny w tym sezonie nie wiedzieć czemu zagraliśmy dwie diametralnie różne od siebie połowy. Być może poniekąd spowodowane to było tym że pierwszą z nich zagraliśmy pod wiatr, że zaczęła się ona od katastrofalnego błędu naszego bramkarza, ale to nie tłumaczy wszystkiego… Więcej w rozwinięciu...
Faktem jest że w pierwszej odsłonie niemal wszyscy zagraliśmy bardzo słabo, do 45 minuty nie stworzyliśmy chyba żadnej groźnej sytuacji, a gospodarze (głównie za sprawą mocnych strzałów z dystansu lecących z wiatrem) mogli nawet podwyższyć swoje prowadzenie. Na szczęście stało się jednak całkiem inaczej – w ostatniej akcji pierwszej połowy w końcu zagraliśmy na miarę naszych możliwości - uruchomiony prostopadłą piłką Bartek Surman sprytnie uderzył po krótkim rogu i dał nam niezasłużony remis do przerwy.
Po wznowieniu role się odwróciły. To my atakowaliśmy niemal cały czas dość szybko rozstrzygając losy spotkania na swoją korzyść. Katem drużyny z Lubaczowa okazał się Mateusz Smoliński, który najpierw płaskim strzałem zza 16-stki, a następnie wykorzystując sytuację sam na sam dał nam spokojne prowadzenie. Po tym podwójnym uderzeniu niemal do końca spotkania kontrolowaliśmy boiskowe poczynania, niestety nie potrafiliśmy podwyższyć prowadzenia pomimo przynajmniej trzech 100% sytuacji. W samej końcówce gospodarze zdobyli się na jeszcze jeden zryw który zakończył się strzałem w słupek, ale na więcej nie było ich stać.
Podsumowując – w przekroju całego spotkania wygraliśmy zasłużenie stwarzając sobie więcej groźnych sytuacji bramkowych, ale nie pierwszy raz raz mamy problem z rozegraniem równych dwóch połów spotkania i nad tym musimy pracować…