- autor: lechiastarsi, 2015-04-27 10:34
-
Choć o tym meczu, a raczej o jego otoczce i tym co spotkaliśmy i zobaczyliśmy w Brzyskiej Woli w wykonaniu „kibiców” i „trenera” („pomocy medycznej”???) miejscowego LKS-u można by napisać duuużo, to jednak w myśl powiedzenia „What happens in Vegas stays in Vegas” w relacji napiszemy tylko o tym co działo się na boisku w kontekście gry w piłkę…
Od początku nastawialiśmy się na to, że ze strony broniących się przed spadkiem gospodarzy napotkamy walkę i konstruowanie akcji niezwykle prostymi środkami – i nie myliliśmy się. Jeśli chodzi o walory czysto piłkarskie wszystko było po naszej stronie, ale trzeba było jeszcze udowodnić to na boisku.
Praktycznie z wyjątkiem bardzo nerwowej końcówki (nie ze względu na jakieś większe zagrożenie pod naszą bramką,a na wspomnianą wcześniej „otoczkę”) całe spotkanie przebiegało pod nasze dyktando. Nie ujmując nic Brzyskiej Woli jeśli ktoś próbował na boisku rozgrywać przemyślane akcje to z pewnością była to nasza drużyna. Problemem była tylko skuteczność. W pierwszej połowie oprócz kilku niezłych mieliśmy też 3 bardzo dogodne sytuacje do uzyskania prowadzenia: najpierw Przemek Chorzępa z 3 metrów trafił w stojącego na lini bramkowej obrońcę, później z dobrej sytuacji przestrzelił Mateusz Smoliński, a tuż przed przerwą po pięknej akcji zespołowej akcji świetny strzał z 16 metrów ponownie Przemka Chorzępy odbił się od poprzeczki i wylądował na lini bramkowej…do szczęścia tym razem zabrakło centymetra, ale co się odwlecze…
Druga połowa bardzo przypominała pierwszą, tyle że w końcu nasze starania przyniosły efekty. Jeszcze w 60 minucie po raz ostatni w tym meczu pomylił się bardzo dobrze dysponowany dzisiaj Przemek trafiając z bliska w boczną siatkę po dograniu piłki od Bartka Surmana, ale 12 minut później wreszcie rozstrzygnęliśmy to trudne spotkanie naszą korzyść. W roli głównej wystąpił ten sam duet - Bartek dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, futbolówkę sprytnie opanował nasz napastnik i pewnym strzałem dał nam upragnione prowadzenie.
Później działy się rzeczy o których szerzej nie ma sensu się rozpisywać – bezsilnym piłkarsko,ale „nakręcanym” z boku gospodarzom puszczały nerwy, pojawiły się przepychanki, posypały się kartki (niepotrzebnie z naszej strony również dał się sprowokować Eryk Rudy) ale wynik pozostał już bez zmiany.
Warto zaznaczyć na sam koniec bardzo dobrą grę defensyWNĄ (nie tylko defensYWY) naszej drużyny – w całym spotkaniu gospodarze nie stworzyli żadnej klarownej sytuacji pod naszą bramką…
Podsumowując – zasłużone zwycięstwo na ciężkim terenie i koniec kropka. Choć niestety w obliczu dzisiejszych kontuzji w zespole seniorów i w konsekwencji prawdopodobnych przesunięć kadrowych zanosi się na to że do Przemyśla pojedziemy bardzo osłabieni to jednak marzymy dalej i nikt nam tego nie zabroni…